
Witaj w świecie postpandemicznych, spalonych słońcem pustkowi, gdzie natura przybrała kolory brązu i czerwieni a ludzkość podzieliła się na trzy nierówne części: tych, którzy żyją w podziemnych schronach, Nomadów i Ludzi Nowej Ery. Z dala od spopielających promieni słonecznych, marząc o odzyskaniu powierzchni za dnia, ludzie opowiadają baśnie o miejscach, w których zieleń jeszcze istnieje. Opowieści o Szklanych Ogrodach, ostatnich odpryskach Edenu. I pieczarkach.
Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)
Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu
Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.
wtorek, 31 maja 2011
Interwał II (XIX)
-Mówię ci, tym razem zginiemy. Nie wiem nawet dlaczego jeszcze nie jesteśmy na górze - szepnął
-Nora nas wezwała, nie słyszałeś jej szeptów? - Mikel nie odwrócił głowy w stronę przyjaciela. Po prostu wyszeptał to w eter.
-Mike? - Samuel, przerażony i zdezorientowany, spojrzał na swojego przyjaciela nie mając pojęcia o czym on mówi.
-Jaja sobie robię, pojebie. Przecież to ty nas tutaj ściągnąłeś. Ja bym tylko wziął ten plecak i polazł z powrotem, tam gdzie bezpiecznie – Był zły. Powoli to wszystko przestawało być jakkolwiek zabawne – i nie, nie spojrzę na ciebie, bo znowu oślepniesz. Spójrz...
Na dole, przy samej zewnętrznej ścianie zakrętu, biegał w kółko szczur. Z tej odległości powiedzieć o nim tylko tyle. Żył, poruszał się, hałasował, najprawdopodobniej coś przeżuwał. Od szczura dzieliło ich miej więcej pięćdziesiąt metrów.
-Patrz na tego pchlarza – warknął Samuel – takie coś narobiło nam strachu? No bez jaj... - Przeklął pod nosem i ruszył w dół, w stronę zwierzęcia. Musiało ich wyczuwać albo widzieć od dłuższego czasu. Nie było zaskoczone, ale zatrzymało się i stało nieruchomo, łebek kierując w stronę dwóch, dwunożnych potworów. Po mniej niż dziesięciu metrach pod butami Samuela zachrzęściło szkło. Zatrzymał się momentalnie i spojrzał pod nogi. W wyżłobieniu podłogi, mającym pewnie pomóc w odprowadzaniu deszczówki, leżała latarka. Niestety, była potłuczona i absolutnie nieprzydatna. Bez słowa oddał Mikelowi Badyla do rąk, a sam cisnął zepsutym sprzętem w szczura. Latarka chybiło o parę centymetrów, a gryzoń z piskiem uciekł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz