
Witaj w świecie postpandemicznych, spalonych słońcem pustkowi, gdzie natura przybrała kolory brązu i czerwieni a ludzkość podzieliła się na trzy nierówne części: tych, którzy żyją w podziemnych schronach, Nomadów i Ludzi Nowej Ery. Z dala od spopielających promieni słonecznych, marząc o odzyskaniu powierzchni za dnia, ludzie opowiadają baśnie o miejscach, w których zieleń jeszcze istnieje. Opowieści o Szklanych Ogrodach, ostatnich odpryskach Edenu. I pieczarkach.
Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)
Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu
Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.
poniedziałek, 30 maja 2011
Interwał II (XVIII)
-Jesteś idiotą. Masz szczęście, że ci ręki nie urwało – wyrwał mu rewolwer, zabezpieczył go i otworzył bęben. Jeden, jedyny pocisk znajdował się w następnej komorze. Wyjął delikatnie kulę i położył w kącie, przy ścianie – nie wiadomo ile to tutaj leżało, w wilgoci i chłodzie. To nie są dobre warunki do przechowywania broni, Sam – odkładając zawilgotniały pocisk przypadkiem oświetlił róg pomieszczenia, który, zdawało mu się, na pewno sprawdził. Nie pierwszy i nie ostatni raz – mylił się. W kącie od wejścia leżały dwa pakunki, sporej wielkości – Ty, patrz na to – wskazał palcem i natychmiast podszedł.
Był to stary, trochę podarty i łatany plecak z materiału, chyba koloru khaki. Ciężko było stwierdzić przez warstwę brudu i całkiem posunięte wypłowienie. Zaraz obok leżał zwinięty w rulon gruby, tekturowy karton, totalnie nasiąknięty i niemal rozpadający się przy dotyku. A wewnątrz niego – zniszczony śpiwór. Mikel nie miał zamiaru go rozwijać. Nieprawdopodobnie śmierdział jeszcze spakowany, więc stwierdził że fetor mógłby go nawet pozbawić przytomności.
-Nie wiem, czy gość srał do tego śpiwora czy to tylko naturalne aromaty naszego martwego przyjaciela. Chyba nie chciałbym go spotkać żywego – Skrzywił się. Węch był przyzwyczajony do braku wygód w kanałach, ale to co teraz czuł biło wszelkie rekordy. Mając ciarki z obrzydzenia delikatnie przesunął nogą „posłanie” spory kawałek dalej. Był absolutnie przekonany, że nie gnijące ciało sprawiło okropny smród pomieszczenia, ale właśnie to polowe łóżko. Mając względy komfort oddalenia od toksycznych wyziewów, skupił się na plecaku. Istniała szansa, że gość miał parę przydatnych fantów, a nawet był Szperaczem z innego schronu. Z tym że Mikel raczej by w tym wypadku użył określenia Szczur.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz