Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

poniedziałek, 30 maja 2011

Interwał II (XVIII)

Świat zamarł, jakby przystanął na chwilę by zobaczyć co się tutaj wyprawia. Grobową ciszę, jaka nastała, przeszyło wbijające się w mózg, z pominięciem wszelkich zmysłów, metaliczne kliknięcie. Ta komora była na szczęście pusta. Samuel, widocznie niemile zaskoczony tym faktem, zamierzał spróbować ponownie. Ale tym razem Mikel był świadomy otoczenia, tak samo jak potencjalnego zagrożenia.
-Jesteś idiotą. Masz szczęście, że ci ręki nie urwało – wyrwał mu rewolwer, zabezpieczył go i otworzył bęben. Jeden, jedyny pocisk znajdował się w następnej komorze. Wyjął delikatnie kulę i położył w kącie, przy ścianie – nie wiadomo ile to tutaj leżało, w wilgoci i chłodzie. To nie są dobre warunki do przechowywania broni, Sam – odkładając zawilgotniały pocisk przypadkiem oświetlił róg pomieszczenia, który, zdawało mu się, na pewno sprawdził. Nie pierwszy i nie ostatni raz – mylił się. W kącie od wejścia leżały dwa pakunki, sporej wielkości – Ty, patrz na to – wskazał palcem i natychmiast podszedł.
Był to stary, trochę podarty i łatany plecak z materiału, chyba koloru khaki. Ciężko było stwierdzić przez warstwę brudu i całkiem posunięte wypłowienie. Zaraz obok leżał zwinięty w rulon gruby, tekturowy karton, totalnie nasiąknięty i niemal rozpadający się przy dotyku. A wewnątrz niego – zniszczony śpiwór. Mikel nie miał zamiaru go rozwijać. Nieprawdopodobnie śmierdział jeszcze spakowany, więc stwierdził że fetor mógłby go nawet pozbawić przytomności.
-Nie wiem, czy gość srał do tego śpiwora czy to tylko naturalne aromaty naszego martwego przyjaciela. Chyba nie chciałbym go spotkać żywego – Skrzywił się. Węch był przyzwyczajony do braku wygód w kanałach, ale to co teraz czuł biło wszelkie rekordy. Mając ciarki z obrzydzenia delikatnie przesunął nogą „posłanie” spory kawałek dalej. Był absolutnie przekonany, że nie gnijące ciało sprawiło okropny smród pomieszczenia, ale właśnie to polowe łóżko. Mając względy komfort oddalenia od toksycznych wyziewów, skupił się na plecaku. Istniała szansa, że gość miał parę przydatnych fantów, a nawet był Szperaczem z innego schronu. Z tym że Mikel raczej by w tym wypadku użył określenia Szczur.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz