Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

piątek, 6 maja 2011

Interwał I (XII)

Była tam teczka wypchana po brzegi jakimiś kolorowymi, prostokątnymi papierami. Ale to nie o te śmieci mi chodziło, tylko o pojemnik wypełniony fiolkami nasion. Zachowanych, nie skażonych roślin, gotowych tylko by je zasadzić i odrodzić Zieleń na świecie. No, może nie na powierzchni, ale we wnętrzach schronów na pewno. I, prócz tego trochę wiekowych świecidełek, które można łatwo opchnąć za grubą kasę. Słowem: łup najwyższej klasy. Samuel podejrzewał, że ci ludzie z wraku chcieli za to sobie wykupić miejsce w schronie typu A, przeznaczonego dla najważniejszych i najbogatszych. Problem polegał na tym, że zwykle w takich sytuacjach coś koniecznie musi się spierniczyć. Niestety, ta nie była wyjątkiem. Ledwo Sam wyciągnął pojemnik z nasionami kiedy dotychczasową ciszę przerywaną jedynie przez nich samych przeszyło zastygające krew w żyłach, wściekłe warczenie. Kiedy byli zajęci dochodzeniem do siebie, coś na kształt przerośniętej wypadkowej wilka i niedźwiedzia postanowiło złożyć im niezapowiedzianą wizytę. Mając zresztą całkiem nieprzyjemne zamiary wobec Łowców. Kiedy tylko Samuel odwrócił się zaskoczony w stronę zwierzęcia – rzuciło się na niego. Przytomnie zasłonił się tym co miał w rękach, dzięki czemu wielkie kły nie zatopiły się w jego ciele, tylko w pojemniku. Fiolki z nasionami popękały z brzękiem, a ostre kawałki szkła wpadły do pyska potwora, raniąc go boleśnie. To tylko to rozwścieczyło, ale Mikel, nadal trzymając Badyla w rękach, użył go. Zwierzę padło nieprzytomne, mając praktycznie roztrzaskaną czaszkę. Ale żyło i oddychało, co było jeszcze bardziej zatrważające. Mało tego, Łowcy chwilę później usłyszeli ruch we głębi tunelu. Mogło to oznaczać tylko jedno – więcej wilków. Nie mieli wyjścia – musieli uciekać, porzucając znaczną część łupów. Zwineli się najszybciej jak mogli, zabierając tylko latarki i rzeczy, które mogli szybko wrzucić do kieszeni. I często oglądali się za siebie.

1 komentarz:

  1. "(...)ale David, nadal trzymając Badyla w rękach(...)" - co to za David?

    A.

    OdpowiedzUsuń