Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

piątek, 27 maja 2011

Interwał II (XVII)

Sam minął Mikela, wyrywając mu Badyla z rąk i rozglądając się wstępnie po pomieszczeniu. Prowadziły z niego trzy drogi: ta, którą weszli, zakratowana dziura ściekowa o szerokości najwyżej metra, znajdująca się kilkadziesiąt centymetrów nad podłogą na ścianie w głębi i korytarz pod lekkim kątem w dół, kończący się zakrętem w lewo. Kości były rozciągnięte na plecach, w nieco dziwnym kształcie. Wszystkie znajdowały się na swoim miejscu, były jedynie przerażająco gładkie. Samuel podszedł do szkieletu i usiadł w kucki przyglądając się mu. Przez chwilę grzebał, za pomocą łomu odsuwając strzępki ubrań, które zostały na kościach. Zastanawiało go, dlaczego część z nich leży nawet kilkanaście centymetrów od reszty. Szmaty ogólnie wyglądały na bardzo zniszczone. Potencjalna odpowiedź nasunęła się sama – zakratowany ściek był mniej więcej na wprost od niego. Możliwe że jednak raz na jakiś czas zbiera się woda i spływa prosto przez miejsce, w którym leżał denat. To mogło tłumaczyć i przesunięte strzępy materiału, i wygładzone kości bez śladu tkanki czy mięśni. Poza tym – nie wiadomo ile mógł tam leżeć. Logika podpowiadała, że całkiem długo, ale kości wydawały się niepokojąco... świeże. Być może przez wilgoć panującą pod ziemią.
-Spadajmy stąd, Sam. Nie podoba mi się tutaj, a w dodatku mamy trupa
-Wydawało mi się że ci nie przeszkadzają. Chwilę temu bawiłeś się jakimś w samochodzie – rzucił, nie odrywając wzroku od szkieletu i okolic.
-Przeszło mi, to było głupie i żałuję. Możemy iść? Nie chciałbym skończyć tak jak ten gość – coś sprawiało, że Mikel najzwyczajniej się bał. Jakiś mały, istotny szczegół który wychwycił, ale jeszcze nie zidentyfikował.
-Jeśli chcesz sobie strzelić w łeb. W w czaszce jest dziura po kuli, facet popełnił samobójstwo. Rewolwerem, który leży zaraz obok – trącił Badylem broń - Ciekawe czy działa... - Samuel wziął go do ręki i wstał. Pierwszy raz miał coś takiego w garści i był zaskoczony ciężarem. Myślał, że będzie dużo lżejszy. Wszystko mu przypominało, że to nie zabawka, tylko śmiertelnie niebezpieczna broń. Wyprostował rękę, za cel obierając korytarz w dół. Poczuł jak napinają mu się mięśnie, nienawykłe do trzymania tego typu rzeczy. Zafascynowany skupił się, starając się uspokoić drżenie. Mikel zatopiony był w swoich myślach i zanim się zorientował, było już trochę za późno. Widząc co zamierza, natychmiast pożałował swojego zawieszenia.
-Sam, kurwa, odłóż to gówno bo...

Samuel pociągnął za spust

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz