
Witaj w świecie postpandemicznych, spalonych słońcem pustkowi, gdzie natura przybrała kolory brązu i czerwieni a ludzkość podzieliła się na trzy nierówne części: tych, którzy żyją w podziemnych schronach, Nomadów i Ludzi Nowej Ery. Z dala od spopielających promieni słonecznych, marząc o odzyskaniu powierzchni za dnia, ludzie opowiadają baśnie o miejscach, w których zieleń jeszcze istnieje. Opowieści o Szklanych Ogrodach, ostatnich odpryskach Edenu. I pieczarkach.
Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)
Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu
Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.
piątek, 27 maja 2011
Interwał II (XVII)
-Spadajmy stąd, Sam. Nie podoba mi się tutaj, a w dodatku mamy trupa
-Wydawało mi się że ci nie przeszkadzają. Chwilę temu bawiłeś się jakimś w samochodzie – rzucił, nie odrywając wzroku od szkieletu i okolic.
-Przeszło mi, to było głupie i żałuję. Możemy iść? Nie chciałbym skończyć tak jak ten gość – coś sprawiało, że Mikel najzwyczajniej się bał. Jakiś mały, istotny szczegół który wychwycił, ale jeszcze nie zidentyfikował.
-Jeśli chcesz sobie strzelić w łeb. W w czaszce jest dziura po kuli, facet popełnił samobójstwo. Rewolwerem, który leży zaraz obok – trącił Badylem broń - Ciekawe czy działa... - Samuel wziął go do ręki i wstał. Pierwszy raz miał coś takiego w garści i był zaskoczony ciężarem. Myślał, że będzie dużo lżejszy. Wszystko mu przypominało, że to nie zabawka, tylko śmiertelnie niebezpieczna broń. Wyprostował rękę, za cel obierając korytarz w dół. Poczuł jak napinają mu się mięśnie, nienawykłe do trzymania tego typu rzeczy. Zafascynowany skupił się, starając się uspokoić drżenie. Mikel zatopiony był w swoich myślach i zanim się zorientował, było już trochę za późno. Widząc co zamierza, natychmiast pożałował swojego zawieszenia.
-Sam, kurwa, odłóż to gówno bo...
Samuel pociągnął za spust
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz