Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

czwartek, 19 maja 2011

Interwał II (XI)

Biegli dobre pięć minut, czując jak ich ciała nagrzewają się i palą mimo ubrań, które mieli na sobie. Każda komórka ich ciała przypominała im, że jeżeli zostaną na słońcu – zginą. Cel był jasny: majacząca na tle rozgrzanego piasku półsferyczna, szara bryła betonowego bunkra. Mieli sporo szczęścia. Jeżeli tylko udałoby im się dostać do środka, byliby w dealnym miejscu dla przeczekania dziennego piekła. Gruba warstwa betonu sprawia, że we wnętrzach panuje przyjemny chłód. Po kolejnych dwóch, może trzech minutach sprintu dopadli do półotwartego przedsionka prowadzącego prosto do grubych metalowych drzwi. Upadli półprzytomni na piasek, schronieni bezpiecznie w kojącym cieniu. Spojrzeli na siebie i bez słowa stukneli się zaciśniętymi pięściami. W miejscu w którym byli wcale nie było specjalnie chłodniej. Chroniło ich tylko od bezpośredniego wystawienia na słońce, a nadal było cholernie gorąco. Mogli pozwolić sobie na chwilę słabości pod tytułem zarycie twarzą w piach i nieskuteczne próby wyrównania oddechu, ale musieli w końcu dla własnego bezpieczeństwa znaleźć się w środku. Dlatego też Samuel w końcu wstał, podszedł kilka kroków wgłąb i obejrzał wejście. Mikel, nadal siedzący pod ścianą i dochodzący do siebie, usłyszał jedno po drugim: jęk i niezidentyfikowane słowo, które musiało być co najmniej wulgarne. Siłą rzeczy zmusił się do wstania i zajrzenia przyjacielowi przez ramię.
Wielkie, ciężkie, pancerne drzwi bunkra były nieznacznie uchylone.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz