Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

środa, 4 maja 2011

Interwał I (XI)

-Co było w bagażniku? - znajomy blondynek, widocznie zniecierpliwiony, nie bacząc na poprzednie doświadczenia wyrwał się z pytaniem które tłukło mu się po głowie od dłuższego czasu. Musiał się dowiedzieć, bo najwidoczniej nie dałoby mu to spokoju przez resztę dnia.
-Proszę?
-Co było w bagażniku? - dzieciak wbił się przenikliwym wzrokiem w dziadka z siłą młota pneumatycznego. Przejęty, nieświadomie miażdżył żelaznym uściskiem zawartość swojego plecaka, który miał przyciśnięty do brzucha.
-Ah, prawdziwe skarby, które zagwarantowałyby im dostatnie życie przez długie miesiące – roześmiał się serdecznie. I zaczął wstawać w oczywistym celu zakończenia dzisiejszej sesji opowiadań.
-Czyli co?
-Skarby. No, na dzisiaj kończymy. Resztę opowiem wam jutro. W chce mi się pić i muszę iść do kantyny.
-Czyli nie wie pan?- nie dawał za wygraną.
-No co za uparty gówniarz. Pewnie że wiem. - Oburzenie które wyrażała twarz starca było równie prawdziwe jak szansa na dostanie obiecanej setki dziewic po ekspresyjnej zabawie z kilogramem plastiku na zatłoczonej stacji metra. Znaczy – jak się postarasz to uwierzysz.
-No to niech pan powie.
-W gardle mi zaschło
– skrzywił się, drapiąc jednocześnie za uchem
-Mam przy sobie butelkę wody – spojrzał do wnętrza plecaka i zaczął w nim energicznie grzebać.
-I zgłodniałem?
-Mama zrobiła mi kanapki. I dlaczego powiedział pan „zagwarantowałoby”? Przecież wychodzi na to, że już to mieli w rękach...
- chłopiec pogrążył się w myślach kiwając się to w przód, to w tył.
-Jak ci na imię, młody człowieku?
-Adam
-Podobasz mi się, Adam. Przypominasz mi mnie w twoim wieku. Dobrze więc, daj to żarło i jedziemy dalej. Użyłem tego słowa nieprzypadkowo, ale do tego dojdziemy za chwilę. Znaleźli rzeczy, których bali się wziąć ze sobą do domu przez swoją wartość. Za takie fanty ludzie się zabijali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz