Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

czwartek, 13 października 2011

Interwał III (XXVI)


Samuel oparł się o głaz i splótł ręce na piersiach.  Ze spokojem człowieka wiedzącego co się zaraz wydarzy obserwował swojego przyjaciela chodzącego w kółko z trupim wyrazem uwalonej psią krwią twarzy, co chwilę zerkając na Ino. Widział, co się dzieje w głowie jego przyjaciela. Zamknął oczy i pozwolił wrócić obrazom Mikela snującego się bez celu po korytarzach schronu, zataczającego się od nadmiaru promili we krwi od alkoholu którego cholera wie skąd i od kogo wytrzasnął. Wiecznie posiniaczonego od upadków związanych z personalnymi zaburzeniami grawitacji. Włóczącego się z Karawanami byle tylko wyleźć, ruszyć się, robić cokolwiek. Z Mikelem wtedy było zawsze ekstremalnie – albo nie trzeźwiał przez kilka dni z rzędu, albo pracował bez przerwy dzień i noc. Nierzadko jednocześnie. Trwało to miesiąc i zakończyło się potężnym ciosem w zęby sprezentowanym przez Samuela, podczas regularnej bójki którą wywołało jedno nieprzyjemne słowo za wiele. Kłótnia, którą wywołał musiała się tak skończyć, tym bardziej że z własnej woli (i mimo ostrzeżeń od Mikela) wjechał w sferę najbardziej dla niego bolesną. I, mimo że chodziło o powód staczania się tego drania, nie pozwolił o niej złego słowa powiedzieć.  Następnego dnia przyszedł przeprosić. W Mikelu coś pękło, rozrywając go do końca, ale jednocześnie pozwalając w dalszej perspektywie na powolne gojenie się ran. Schlali się obaj tak, że rzygali cały następny dzień. I zdecydowali się na zmiany, których obaj chcieli. Tak naprawdę był jedynym, który był Mikelu kiedy on tego naprawdę potrzebował. Nie dałby rady sam z tego gówna wyjść. Pieprzony idiota, przecież widzisz w tym jakiś sens? – Samuel usłyszał czyjś głos wewnątrz własnej czaszki. Zaskoczony otworzył oczy i rozejrzał się wokół. Oczy Nikolaia były w niego wbite i widocznie oczekujące odpowiedzi.
- Co?
- Wiesz, o co tutaj chodzi?
Samuel przytaknął i odwrócił głowę w stronę Mikela – Poczekaj, wyjaśnię ci później. Albo sam zobaczysz, jeśli będziesz miał wystarczająco dużo cierpliwości – Podrapał się po potylicy. Poczuł pył i brud wdzierające się pod jego paznokcie i obrzydzenie wynikające z tego nieprzyjemnego faktu.
- Co z nią? – odezwał się Mikel po dłuższej przerwie i kolejnym wypalonym papierosie. Podszedł bliżej siedzących dziewczyn i przyjrzał się opatrunkom założonym Ino przez Nomadkę. Rozpaczliwie szukał jej imienia w pamięci. Nie znalazł.