Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

czwartek, 30 czerwca 2011

Interwał III (XI)

Jakies dwie godziny później dołączył do nich kolejny Nomada, przychodzacy z wiadomościami o pogodzie. Był okryty od stóp po czubek głowy, oczy zasłaniały mu gogle naciągnięte na chustę, którą miał owiniętą twarz. Za pierwszym razem nikt niczego nie zrozumiał, dlatego ściągnął materiał z ust i powtórzył. Burza była gwałtowna, ale tak też gwałtownie postanowiła zmienić miejsce. Zgodnie z przewidywaniami w ciągu najwyżej pół godziny piasek powinien był przestać latać jak popieprzony. Zaskakująco szybko, biorąc pod uwagę założenie, że burze piaskowe trwają przynajmniej kilka godzin, a wśród wędrowców krążyły słuchy o nawet kilkudniowych. Powierzchnia się ciągle zmieniała, czasami zbyt szybko by można było się przygotować. Pogoda powoli zaczynała być nieprzewidywalna. Po ledwo dwudziestu minutach zeszło do nich dziesięciu mężczyzn, którzy zaopiekowali się pozostawionymi bagażami. Wszyscy wyglądali tak samo anonimowo – zasłonięta twarz, podobny ubiór, a nawet budowa ciała. Każdy z nich był co najmniej barczysty. Założyli wielkie, wzmacniane metalowymi rurkami plecaki turystyczne, których materiał aż trzaskał z przeciążenia. Wychodzili po kolei, delikatnie sugerując, by Nikolai, David i "ci dwaj kolesie" w końcu przestali jeść i się ruszyli, bo przez nich odwlekają wymarsz. Wyglądało na to, że wszyscy już są gotowi i czekają na skompletowanie Karawany.
Chcąc nie chcąc, zebrali się i ewakuowali się z piwnicy, wychodzac na placyk między budynkami. Kłębiło się tam już z trzydzieści osób, w większości gotowych do natychmiastowego opuszczenia miasteczka. Samuel zauważył, że wśród nich jest kilkoro dzieci, ale tylko jedno mogło mieć problemy z samodzielnym chodzeniem. Chodziło konkretnie o zawiniątko na piersiach jednej z kobiet, którym musiało być niemowlę. Gapił się dłuższą chwilę nim zrozumiał, że jest w trakcie karmienia. Nie będąc przyzwyczajony do tego typu widoków odwrócił zawstydzony głowę, mając nadzieję, że nikt mu tego później nie wypomni. Nie to, że miał coś przeciwko, albo uważał karmienie piersią za obsceniczne. Po prostu chciał zachować kobiecy biust w koszyku "seksualność", nie przenosząc go do "papu/przedmiot użytkowy". Dwójka dorastających mu najwyżej do splotu słonecznego chłopców przebiegło niemal po nim, potrącajac go. Uśmiechnął się – dzieci pozostawały dziećmi bez względu na to, w jakich warunkach przyszło im nimi być. Mimo że wychowywane w czasami nieprzyjemnych warunkach, doświadczane pustkowiami i pustynią od najmłodszych lat – potrafiły cieszyć się chwilą wolności. W tym momencie dwójka została złapana przez starszą kobietę i srogo opieprzona. Wskazała palcem Samuela i rozkazała coś chłopcom. Ci podeszli nie śpieszac się zbytnio, nieco zawstydzeni powiedzieli "przepraszam" i... zaczęli biegać dalej. Babka pokręciła tylko głową i zajęła się pakunkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz