Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

czwartek, 2 czerwca 2011

Interwał II (XXI)

Widział jak się zbliżają w zastraszającym tempie. Sparaliżowany strachem stał nieruchomo, potrafiąc wyodrębnić pojedyncze szczury z całej masy. Wyglądały strasznie – wychudzone, obłąkane głodem, ze szklanymi, czerwonymi oczyma skierowanymi w jeden punkt, który był nim. Każda sekunda przeciągała się do wieczności.
-Mike, kurwa twoja mać, rusz się! - darł się Samuel, stojąc w tunelu prowadzącym do bezpiecznego wyjścia. Mikel już był pogodzony ze swoim losem. Zawsze twierdził, że za głupotę się płaci. I on nie może być wyjątkiem. Wyobrażał sobie już jak go dopadają, powalają na ziemię i pożerają żywcem. Rozdzierają ciało ostrymi siekaczami, dostają się do tkanek miękkich, rzucają do oczu i pozbawiają wzroku. Zaczął dygotać gdy zrozumiał, jak bardzo będzie cierpieć. Paradoksalnie ta wieczność męki zawarta w nawet nie sekundach rozmyślań, kazała mu działać. Jakkolwiek, ale ruszyć dupę i walczyć.
W chwili, kiedy odrzucił ostateczne poddanie, fala sięgnęła szczytu i zaczęła się dosłownie wlewać do pomieszczenia. A Mikel stracił wszelką ochotę do czegokolwiek. W akcie desperacji z całej siły cisnął Badylem w stronę żyjącej, spragnionej mięsa fali, nie mając nawet szczątkowej nadziei na skuteczność tego, co zrobił.
Po raz kolejny, mylił się.
Jego ruch wywołał przerażającą, wręcz ohydną reakcję łańcuchową. Rzucony przez niego metalowy łom swoim ciężarem zabił dobre dwa pierwsze rzędy gryzoni, niektóre przemieniając w krwawą miazgę. Drobne kości szczurów chrupnęły w sposób wybitnie nieprzyjemny. Niektóre, mimo że żywe, leżały ogłuszone. To, co się stało, było mieszanką niesamowitego szczęścia Mikela i okrutnego głodu, jaki trawił gryzonie. Dosłownie rzuciły się na martwych i rannych towarzyszy, starając się zaspokoić jak najszybciej, nim inne dojdą do truchła. Masa, czując świeżą krew, popadła w istne szaleństwo. Dźwięki i piski bólu mogące przyprawić o mdłości były nie do zniesienia. Po chwili szczury nie rzucały się tylko na trupy, ale także na te, które były w świeżej krwi, zamieniając zdarzenie w kanibalistyczną orgię. Po kilku sekundach żaden ze szczurów, które posiliły się jako pierwsze, nie pozostał żywy. A pozostałe kotłowały się, gryzły niemal na oślep, pożerały co mogły.
Mikel obserwował to wszystko wystarczająco długo, żeby chcieć zwymiotować, dojść do zmysłów i uprzytomnić sobie, że ma szansę ucieczki. To wszystko wydawało mu się nierealnym snem. Adrenalina sprawiła, że świat jakby zwolnił, a on, uciekając, płynął. Mijając Samuela chwycił go za kark i pociągnął za sobą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz