Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

niedziela, 31 lipca 2011

Interwał III (XX)

Noga obsunęła się mu na luźnym żwirze, ale równie szybko jak stracił równowagę, odzyskał ją. Wbił obie ręce którymi rozdarł ziemię, skulił się jak ściśnięta sprężyna i, jak ona, wyskoczył do przodu. Wszystko mogło zaczekać: ból mięśni, zmęczenie, senność, głód, poranione palce i zerwany paznokieć palca serdecznego lewej ręki. Było nieważne. Biegł sprintem, nie czując zmęczenia, które niemal obezwładniało go jeszcze chwilę temu.

Był skupiony na biegu, ostrość wzroku łapał tylko na przeszkodach i rzeczach, które mogły mu przeszkodzić. Wszystko inne było zamazane i jakby nierealne. Mozolnie wdrapywał się na wzniesienie, na przemian ślizgając się na piasku i żwirze, potykając o kamienie i wskakując na większe głazy. Ścieżkę zgubił już dawno temu, uważając ją za coś kompletnie nieważnego. Doprowadziłaby go zbyt daleko celu.

Krzyki były coraz głośniejsze, a on coraz bliżej. Ledwo łapał oddech, ale stawiał kolejne kroki. Musiał się pośpieszyć. Czuł to jako przymus, coś przyjmowanego bez dyskusji czy refleksji. Po prostu musiał. Przeskoczył murek, zostawiając odbity krwią ślad czterech palców. Znalazł, była po lewej, oddalona jeszcze o jakieś pięćdziesiąt metrów.

Widział punkt, z którego wychodził snop światła, zaraz obok gigantycznego kolektora słonecznego. A na jego środku wielkie, paskudne, czarne psisko, nieubłaganie zbliżające się do leżącej sylwetki. Czując że nogi odmawiają mu posłuszeństwa odpiął zabezpieczenie pochwy trzymającej nóż i ryknął, próbując wykrzesać z siebie jeszcze jakieś szczątki energii.
- Kurrrrrrrrw...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz