Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)

Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu

Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.

środa, 6 lipca 2011

Interwał III (XV)

Lubiła Adriana, ale dzisiaj była, mimo dobrego humoru, trochę rozdrażniona. Nie bardzo z resztą wiedziała z jakiego powodu. Coś było po prostu nie tak, jak powinno być. W tej chwili w pomieszczeniu znajdował się tylko on i jego śpiący kumpel, którego postanowiła nie budzić. Uśmiechnęła się lekko, spał bowiem z otwartymi ustami, z których ciekła mu cienką strużką ślina. Obrzydliwe – pomyślała widząc ciemną, sporą plamę wilgoci na koszuli strażnika i odwracając wzrok. Pomieszczenie było śnieżnobiałe, przestronne, dzielące się z grubsza na trzy części. Zamknięty, zakratowany depozyt, gdzie przybysze są zobowiązani przechować wszystkie materiały uważane za niebezpieczne, mający osobny zsyp, dokumentację i oko kamery. Centrum monitoringu swoją drogą nie znajdowało się wcale w Portierni (jak to niektórzy złośliwcy zwykli nazywać), ale w kwaterach strażników znajdujących się na tym samym piętrze. Zasada była prosta: broń ma tylko personel danej Krypty i nikt poza nimi. Mniej więcej na środku znajdował się punkt odprawy i rutynowych przeszukań. Miejsce doskonałe logistycznie – jeden strażnik przeszukuje, dwóch lub więcej znajdujących się po przeciwnych stronach w razie problemów strzela. Ściana od wyjścia zbudowana została z grubego, pancernego szkła w postaci lustra weneckiego, włączając w to drzwi. Chodziło o to, żeby strażnicy dokładnie wiedzieli kto lub co jest na korytarzu. Głównymi zabezpieczeniami były dwie pary stalowych wrót grubości w granicach 30-40 centymetrów. Ino wyszła ze strażnicy, wzbudzając swoimi krokami echo w cichym korytarzu. Mniej więcej w ¾ drogi poczuła chrzęst piasku, który nawiany został do tunelu. Na zewnątrz dwóch strażników śmiało się, rozmawiało o głupotach i paliło papierosy. Mimo że nawet to wiązało się z drobnym ryzykiem, człowiek nie jest w stanie siedzieć zamknięty pod ziemią całe swoje życie. Ani nawet dłuższy czas – musi wyjść chociaż na chwilę. Odetchnęła z rozkoszą mroźnym powietrzem i postawiła na chwilę torbę z narzędziami na ziemi. Zrobiła to po to, by oprzeć swoje dłonie o lędźwia i z głośnym chrupnięciem kręgosłupa odgiąć się do tyłu. Chwyciła pakunek i zaczęła wdrapywać się na wzniesienie, gdzie postawione były farmy słoneczne. Szybko odnalazła przyczynę awarii – przerwane kable i uszkodzona elektronika w płacie kolektorów. Wszystkie narzędzia miała przy sobie, więc od razu wzięła się do pracy. Doświadczenie podpowiadało jej, że mniej niż półtorej godziny jej to nie zajmie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz