
Witaj w świecie postpandemicznych, spalonych słońcem pustkowi, gdzie natura przybrała kolory brązu i czerwieni a ludzkość podzieliła się na trzy nierówne części: tych, którzy żyją w podziemnych schronach, Nomadów i Ludzi Nowej Ery. Z dala od spopielających promieni słonecznych, marząc o odzyskaniu powierzchni za dnia, ludzie opowiadają baśnie o miejscach, w których zieleń jeszcze istnieje. Opowieści o Szklanych Ogrodach, ostatnich odpryskach Edenu. I pieczarkach.
Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)
Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu
Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.
czwartek, 21 kwietnia 2011
Interwał I (I)
-Dobra, przestań już pierdolić i weź się do roboty. Do świtu musimy stąd wyparować
-Wyparujemy, ale jak nas świt tutaj dopadnie, kurwa mać. Przypomnij mi, dlaczego tu jestem?
- Bo alternatywą jest zdychać z głodu – Samuel odrzucił na bok spory kawał zbrojonego, betonowego gruzu który wcześniej podniósł spod swoich stóp. Wysiłek delikatnie do zamroczył; zachwiał się i dla pewności usiadł. Zerwał z głowy chustę i przetarł spocone czoło wierzchem dłoni, zostawiając jasną smugę pyłu. Zauważył że mały reflektor, który zostawił by oświetlał miejsca wykopalisk. zaczął powoli przygasać. Chwycił go więc i, kręcąc dłuższą chwilę korbą, podładował akumulatory. Nosili ze sobą po trzy rodzaje latarek, używając ich według uznania. W tej chwili nie najrozsądniejsze były właśnie te - generowały sporą ilość światła, a w razie potrzeby można je samemu doładować. Dzięki temu były wszechstronne, mimo że dosyć ciężkie i raczej sporych gabarytów. Mieli baterie do wymiany, jednak woleli je wykorzystywać w sytuacjach awaryjnych. A przede wszystkim do pozostałych źródeł światła, których nie dało się w ten sposób naładować - niewielkiej latarki ręcznej i czołowej. Na te ostatnie przeznaczyli znaczną część swoich oszczędności, ale (przynajmniej według nich) warto było. Dorwali bowiem sprzęt Nomadów, słynący ze swojej odporności na cały otaczający ich syf. Było to wyposażenie wojskowe, dodatkowo przystosowane do warunków panujących na pustyni. Niezawodność do kwadratu, certyfikat WGU - Wojskowej Gwarancji Uniwersalności . Przynajmniej tak twierdził gość, który im je sprzedał. Mike (który dosyć sceptycznie podchodził do wszystkiego w zasięgu zmysłów i będąc podejrzliwym wobec każdego kupca nie będącego w zasięgu jego noża na drugi dzień po dokonanej transakcji) ostrożnie rozwijał ten skrót jako Wcisnął Gówno i Uciekł.
Mike i Samuel- imiona przypadkowe? Czemu nie polskie ?
OdpowiedzUsuńKaprys. I w jednym, i w drugim przypadku :]
OdpowiedzUsuń