Samuel zatoczył się, pośliznął o leżącą na podłodze pustą
już butelkę po samogonie i zarył twarzą w ścianę. Był na tyle pijany, że nie
czuł bólu, ale to, że świat wirował jeszcze przed uderzeniem pomogło mu
zdecydować o chwili odpoczynku. Położył się więc na plecach tam gdzie upadł.
Zamknięcie oczu w celu błogiego odpłynięcia w krainę, gdzie piasek trzyma się z
dala od wnętrza butów i alkohol nie powoduje kaca było błędem. Miał wrażenie że
świat kręcił się wokół niego w najbardziej dosłowny sposób z możliwych z
szybkością porównywalną do opróżniania butelek jeszcze chwilę temu. Niemal
natychmiast poczuł, jak nieszczęśliwy żołądek w ramach buntu próbuje z siebie
wyrzucić wszystko, co mu „leży na wątrobie”. Otworzył oczy i zatrzymał świat.
No, prawie.
Ktoś nie przejmując się nim zbytnio przeszedł nad Samuelem i
parsknął śmiechem – Mówiłem, że ścierwo mocne i trzeba uważać? – Stary Szczur, wyglądający jakby miał dwudziestoletnie doświadczenie w wychodzeniu na powierzchnię żeby tylko nie musieć trzeźwieć, wyciągnął do
niego rękę, ale chłopak tylko pomachał swoją w ramach wdzięcznej odmowy.
- Yhhhsam. Za chwile – wybełkotał i zasłonił oczy dłonią.
Akurat nad jego głową była lampa. Powtórzony błąd i powrót helikoptera.
Stalkerzy, Łowcy, Łapacze, Szperacze, Śmieciarze, Szczury –
jakkolwiek się na nich nie woła, mają coś wspólnego. Zwykle – miejsce zamieszkania.
W każdej strukturze schronu są miejsca, gdzie ci ludzie zwyczajowo się gromadzą.
W przypadku K4 jest to najwyższe piętro, niedaleko kwater strażników. Jakiś
dowcipniś o kwaterach Szczurów mówił „Nora”, i nazwa ta się szybko przyjęła –
nawet wśród samych mieszkańców. Było to określenie jednocześnie trafne i
mylące. Bo mimo całkiem nieprzyjemnego klimatu, który panował w Norze, było niewiele
miejsc bardziej żywych i kolorowych. Biorąc poprawkę na to, że było to oficjalne
zbiorowisko degeneratów i samobójców, leżący i pijany jak szpadel Samuel
doskonale wtapiał się w otoczenie. Problem polegał na tym, że istniało przyzwolenie na ograbienie takiego człowieka do skarpetek, jako albo frajera, albo frajera przyjezdnego. Zorientowany człowiek po alkohol i używki umilające egzystencję w ciasnocie schronów przychodził do kwater Szczurów. Zwykle dlatego, że oficjalny obieg praktycznie nie istniał a Szczury miały na tego typu szemrany handel błogosławieństwo władz podparty całkowitym zaspokojeniem rynku. A w przypadku Nory w K-04 - nie tylko lokalnego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz