//////

Witaj w świecie postpandemicznych, spalonych słońcem pustkowi, gdzie natura przybrała kolory brązu i czerwieni a ludzkość podzieliła się na trzy nierówne części: tych, którzy żyją w podziemnych schronach, Nomadów i Ludzi Nowej Ery. Z dala od spopielających promieni słonecznych, marząc o odzyskaniu powierzchni za dnia, ludzie opowiadają baśnie o miejscach, w których zieleń jeszcze istnieje. Opowieści o Szklanych Ogrodach, ostatnich odpryskach Edenu. I pieczarkach.
Not really familiar with polish? Try >> ENGLISH VERSION << of this site :)
Nowe fragmenty 2 razy w tygodniu
Tych, którzy nie lubią się rozdrabniać, zapraszam na strony zawierające wszystko, co zamieściłem do tej pory (nie liczac biegunek werbalnych). Aktualizacja średnio co tydzień.
poniedziałek, 28 listopada 2011
Interwał III (XXX)
//////
czwartek, 24 listopada 2011
Interwał III (XXIX)
poniedziałek, 21 listopada 2011
Interwał III (XXVIII)
- Skończyłeś już? - Mikel usłyszał głos Nikolaia rzucającego świeżo zdjętą skórę wnętrzem na piach. Podeptał ją trochę, by pył dokładnie przykleił się do lepkich pozostałości tłuszczu i tkanki - jeśli tak to pomóż mi wypieprzyć truchło. Nie chcielibyśmy żeby ściągnęło ścierwojadów do kolektorów. Jest wystarczająco niebezpiecznie i bez tego - złapał psiego trupa z nogę i zaczął go ciągnąć w kierunku skarpy. Mikel podszedł nieśpiesznie i zdrową ręką złapał drugą nogę zwierzęcia, starając się pomóc. Ścierwo ważyło dobre czterdzieści kilka kilogramów. Wspólnymi siłami przerzucili je przez murek i stanęli nad całkiem stromym, kamienistym zboczem. Z tej strony nie dałoby się wleźć - pomyślał Mikel. Podnieśli trupa za łapy i, powodując stęknięcie bólu chłopaka, rzucili je najdalej jak potrafili. Przeleciało kilkanaście metrów w powietrzu i odbiło się od gruzowiska, koziołkując na sam dół. W pewnym momencie zniknęło w ciemności, co było satysfakcjonującą oznaką wystarczającej odległości. Nawet jeśli coś (a na pewno co się znajdzie) sprawi że do świtu wszystko co miękkie zniknie, nie wejdzie na górę - No dobra. Mam rozumieć, że nie jesteście już razem? - Nikolai wbił wzrok w Mikela. A ten poczuł się tak, jak gdyby nie tylko wzrok.
piątek, 4 listopada 2011
Interwał III (XXVII)
- Myślę że ci się przyda. A teraz się ogarnij - Nikolai uśmiechnął się i oparł o kolektor. O nich się nie martw, strażnicy przy wejściu mnie zmienili zaraz jak nas zauważyli - Podszedł do truchła wyciągając nóż i zaczął robić pierwsze cięcia do zdjęcia futra. Karawanie może się przydać absolutnie wszystko, a już na pewno kawał włochatej skóry. Tej nocy było wyjątkowo ciepło, co nie zmieniało faktu, że można było widzieć swój oddech.
- No to teraz naprawdę dałeś mi powód do stresów - Chłopak sięgnął do plecaka wyciągając wodę, bandaże i pudełko z aplikatorem Syropku. Rozebrał się do koszulki żałując tego już w trakcie zdejmowania kurtki. Chłód był wybitnie nieprzyjemny i sprawił, że na rękach Mikela momentalnie pojawiła się gęsia skórka. Wyciągnął lewą rękę w bok i przemył ją wodą, oczyszczając wstępnie z kurzu i większości krwi. Następnym krokiem było wyrwanie zębami korka małej buteleczki środka odkażającego. Mikel przez chwilę wahał się w jaki sposób go użyć - wewnętrznie czy zewnętrznie, ale ostatecznie zdecydował się drżącą ręką wylać go na ranę, zostawiając mniej więcej jego trzecią część. Ból był tak nieznośny, że krzyknął. Rana wyglądała paskudnie, chociaż nie była głęboka. Pies zdarł mu kawał skóry szerokości jakiegoś centymetra. Blizna będzie paskudna, trzeba to jakoś obwiązać bandażem. Ale najpierw...
Chłopak wbił ampułkę do aplikatora, wylał pozostałą część spirytusu na igłę by jakkolwiek ją odkazić i wbił ją w otwartą ranę - O ja pierdolę - Ból go oszołomił do tego stopnia, że ciężko mu było oddychać. Położył opatrunek na ranie i obwiązał wszystko bandażem. Nie za mocno, nie słabo. W sam raz, tak jak go uczyli.